Odpowiedni ubiór w ogromnym stopniu odpowiada za komfort jazdy na rowerze w okresie jesienno-zimowym. Jeśli na przejażdżkę lub dojazd do pracy ubierzesz się z głową, jazda będzie czystą przyjemnością.
Temat zacznę od marki ubrań i sklepu. W 90 % mój asortyment zimowej odzieży rowerowej pochodzi z Decathlon. Prawda jest taka, że dyskont ten posiada ubrania z najlepszym stosunkiem ceny do jakości. Ceny są naprawdę przystępne, i nie wszystkie ubrania muszą być stricte rowerowe, co z resztą za chwile udowodnię poniżej.
1. Gatunek materiału – zapomnij o bawełnie
Bez wątpienia bawełna jest wygodna w codziennym użytkowaniu, a twoja szafa zapewne wypchana jest bawełnianymi t-shirt’ami. Niestety ten naturalny materiał ma swoje wady które eliminują go z grona kolarskiej odzieży. Przede wszystkim bawełna nie odprowadza wilgoci, w naszym przypadku – potu. Nasiąka wilgocią i długo schnie. A jazda, w mokrej, lepiącej się do ciała koszulce przy niskich temperaturach nie jest niczym przyjemnym. Można diabelnie zmarznąć, przeziębić się i spodziewać potrójnego zapalenia płuc.
2. Ubierz się na cebulkę
Klika warstw ubioru to najlepsza opcja. Lepiej ubrać na siebie kilka cieńszych warstw niż przykładowo jedną koszulkę i na nią grubą kurtkę. Głównie dlatego, że przy takim ubiorze masz opcje zdejmowania i ubierania się w zależności od zmian pogody lub ukształtowania terenu. Na podjazdach będzie Ci gorąco, na zjazdach przeciwnie; zimno. Może zacząć padać albo wiać, a ty możesz się dostosować.
3. Warstwy
Warstwa 1 – bielizna termoaktywna
Najbliższa skórze. Przylegająca i oddychająca. Jej zadaniem jest odprowadzanie wilgoci. Koszulka termoaktywna bo o niej tu mowa to podstawa, najlepiej z długim rękawem. Nie musi to być koszulka stricte rowerowa. Możesz użyć takiej dedykowanej do piłki nożnej, trekkingowej lub narciarskiej. Pozostaje jeszcze kwestia getrów (spodni termoaktywnych), które powinny być wykonane z materiałów jak koszulka. Skarpetki do jazdy w zimne dni też robią robotę. Jak dla mnie na początku nie są tak ważne jak koszulka czy getry.
Koszulka i getry termo aktywne to według mnie podstawa. Bez znaczenia czy to krótka trasa do pracy czy wyjazd na kilkanaście kilometrów. Wycieczka w chłodny dzień? Na leginsy wrzucam krótkie spodenki rowerowe lub długie spodnie zimowe (w zależności od temperatury powietrza). Natomiast jak jadę do pracy na leginsy zakładam spodnie dresowe. Warto rozważyć również zakup zimowych skarpetek rowerowych bo zdecydowanie robią różnice. W Decathlon jest obecnie wiele promocji, na zimową odzież rowerową, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Cały asortyment odzieży termoaktywnej rowerowej znajdziesz tutaj.
Warstwa 2 – izolująca
Mowa tu o bluzie rowerowej która zatrzyma ciepło. Zacznę jednak od tego, że nie musi to być typowa bluza kolarska. Sam w zimne dni jeżdżę w polarze i bardzo często w zwykłej bluzie „po mieście”.
W porównaniu do zwykłej bluzy codziennego użytku, bluza kolarska ma swoje zalety, a oto one:
- dłuższa na placach – aby zakrywała odcinek lędźwiowy,
- z kieszeniami w dolnej tylnej części – zawsze mogą się przydać na przykład gdy zdejmiesz kurtkę i będziesz kontynuować podróż bez niej. Nie używane natomiast w niczym nie przeszkadzają,
- rozpinana, przynajmniej na długości ok 20cm – istnieje wtedy opcja regulacji temperatury, bo gdy będzie Ci za gorąco w każdej chwili możesz się troszkę rozpiąć i ochłodzić,
- ze stójką chroniącą szyję – gdy dla odmiany zrobi się zimno, stójka w bluzie jest na wagę złota,
- ściągacze na rękawach – zimne powietrze nie będzie wdzierać się nie proszone przez twoje rękawy.
Asortyment wszystkich bluz rowerowych znajdziesz tutaj.
Warstwa 3 – ochronna
Zacznijmy od kurtki rowerowej. Jej zadaniem jest ochrona przed czynnikami zewnętrznymi takimi jak zimny wiatr, deszcz czy śnieg. Kurtki rowerowe zimowe mają swoje zalety które niestety kosztują, a oto one:
- bardzo dobry stosunek oddychalności do ochrony przed czynnikami zewnętrznymi,
- witroszczelnośc i wodoszczelność,
- przedłużone plecy,
- zazwyczaj polarowe wnętrze,
- kieszonki z tyłu oraz na piersiach.
Osobiście wiele kilka lat jeździłem w zwykłej kurtce przejściowej zimą. Co prawda była to wysokiej jakości kurtka, ze świetną membraną chroniąca przed wiatrem i drobnym deszczem. Ale nie był to produkt przeznaczona na rower. Jeździłem w niej do pracy ponieważ nie miałem nic innego. W sumie wtedy nie posiadałem prawie żadnej odzieży rowerowej na stanie. Tak więc jeśli dysponujesz taką kurtką to jak najbardziej nadaje się ona na rower zimą. Pamiętaj jednak, że nie są to kurki przeznaczone na rower a co za tym idzie nie są ocieplane. Ja po prostu pod spód ubierałem czasem dwie bluzy lub zwykłą bluzę i polar.
Obecnie w Decathlonie na zimowe kurtki rowerowe jest wiele promocji. Warto na nie zerknąć, ponieważ kurtka taka świetnie spiszę się nie tylko zimą, ale i wiosną dgy na początku sezonu jest jeszcze chłodno.
Spodnie rowerowe zimowe posiadają te same zalety co wyżej wymienione kurtki. Jeśli się na nie zdecydujesz to polecam takie z szelkami. Zalety szelek to przede wszystkim to, że spodnie się nie zsuwają oraz to, zę dodatkowo chronią plecy od zimna i przewiania.
4. Niezbędne dodatki
1. Kamizelka
Zadaniem kamizelki jest ochrona rowerzysty przed przenikliwym wiatrem i pędem zimnego powietrza. Najlepiej jak taka kamizelka będzie lekka, z wentylacją na plecach. Ważne jest również to aby po złożeniu była kompaktowa i co za tym idzie mieściła się do tylnej kieszonki. Znajdziesz taką tutaj.
Nie jestem w stanie zliczyć ile razy moja kamizelka ratowała mnie przed zimnem na rowerze. Nie bez powodu znajduje się ona na pierwszym miejscu mojej listy niezbędnych dodatków. Bardzo często pakowana przeze mnie do tylnej kieszonki. Na zjazdach powrotnych do domu jest po prostu bezcenna. Można założyć ją na koszulkę, pod bluzę, na bluzę, pod kurtkę itd. Szczerze polecam.
2.Czapka
Zimowa czapka rowerowa musi zmieścić się pod kask i zasłaniać uszy. Najlepiej jeśli wykonana będzie z elastycznego materiału dobrze odprowadzającego wilgoć z właściwościami szybkoschnącymi. Czapki rowerowe nie są drogie, ale za to są bardzo funkcjonalne. Warto sobie taką sprawić na zimę.
3. Opaska na uszy
Świetna rzecz na jesień i wiosnę. Gdy temperatury są troszkę wyższe niż zimą. W takiej opasce nie ma możliwości aby się „zagotować” ponieważ górna część głowy jest odkryta pod kaskiem. Jednocześnie opaska taka chroni zarówno uszy jak i czoło przed chłodnym powietrzem.
Opaskę bardzo często zabierałem ze sobą na rower, gdy nie byłem pewny pogody. A na zjazdach nie raz ratowała moje zmarznięte uszy. Na dodatek opaska taka zajmuje bardzo niewiele miejsca i jest leciutka.
4. Komin
Przydatny gadżet przeznaczony głownie na niższe temperatury. Obowiązkowy poniżej 5°C. Do wyboru są kominy polarowe, oddychające, wiatroszczelne, cienkie, grube itd.
Całe sezony przejeździłem w tych najtańszych polarowych i to one najbardziej mi odpowiadały. W wiatroszczelnych gotowałem się. Ten polarowy jest zarazem ciepły i przepuszcza odpowiednią ilość powietrza.
5. Kominiarka
Nieoceniona ochrona gdy jest naprawdę zimno. Nawet gdy temperatura dochodzi do -10°C. Wraz z kominem i czapką tworzy bardzo szczelną barierę ochronną dla głowy i szyi. Bardzo ważne jest również aby swobodnie się przez nią oddychało. Gdy kupicie słabej jakości produkt będziecie się po prostu dusić.
Cały czas jeżdżę w takiej kominiarce i jest super. Jest lekka, elastyczna, dobrze się przez nią oddycha i szybko schnie.
6. Rękawiczki
Rękawiczki to zdecydowanie niezbędny produkt gdyż zimą rączki na rowerze marzną bezlitośnie. Rękawiczki trzeba dobrać do pogody. Na mrozy do -10 stopni musicie zaopatrzyć się w porządne rękawiczki wiatro i wodoszczelne. Na jesień i na pogodę z temperaturami oscylującymi w granicach -0 stopni, śmiało można zakupić te polarowe, są naprawdę bardzo dobre.
I tak to właśnie wygląda w moim przypadku. Jeżdżę głównie w wyżej wymienionych rękawiczkach polarowych. Na dłuższe przejażdżki mam inne, na poważne mrozy jeszcze inne.
Polecam również zapoznać się z moim rankingiem zimowych rękawiczek rowerowych do 100 zł. W okresie zimowym jest to bardzo popularny artykuł na moim blogu.
7. Nogawki i rękawki
Przydatne akcesorium. Głównie w okresie przejściowym. Kiedy podczas wyjazdu z domu jest jeszcze chłodno o po godzinie robi się już ciepło, lub odwrotnie. Dzięki rękawką oraz nogawką rowerowym możecie zareagować i dostosować się do panujących warunków.
8. Ochraniacze na buty
Przydatna rzecz która chroni od zimna, wiatru i deszczu wasze stopy. Dobrze jak ochraniacze na buty są zamykane na suwak gdyż to na pewno ułatwi ich zakładanie i zdejmowanie.
9. Ochraniacze spodni i kasku
Ochraniacze na spodnie mają za zadanie ochronić twoje stopy i nogi przed deszczem i wiatrem. Ochraniacz na kask z kolei chroni głowę aby przez kask nie wlewały Ci się na nią hektolitry wody. Ochraniacze na spodnie często skonstruowane są tak aby przy okazji chronić twoje stopy. Takie jak tutaj.
Gdy zmokłem kilka razy wracając z pracy do domu zdecydowałem się zainwestować w ochraniacze przeciwdeszczowe na spodnie oraz na kask. Codziennie miałem je ze sobą w plecaku. W końcu trafiłem na upragniony deszcz. Do domu wróciłem suchy jak piasek na pustyni Kalahari.
Posumowanie
Oczywistością jest, że jeżeli mielibyście się dostosować do wszystkich zakupów wymienionych powyżej koszty są wysokie. Ale spokojnie, na jesień nie trzeba zaopatrywać się we wszystko co zostało wymienione w artykule. Jeżeli waszym celem jest jeździć wyłącznie do pracy to przyda się dosłownie kilka rzeczy. Zacznijcie na przykład od koszulki termo, następnie getry. Później rękawiczki, komin i opaska itd. aż uzbieracie cały rowerowy asortyment. Tak to właśnie było w moim przypadku. Zimą nie jeżdżę poniżej -7,-8 stopni, po prostu jakbym się nie ubrał to i tak zmarznę. Jesień natomiast to jest to! Uwielbiam jeździć jesienią na rowerze. Do pracy, a jak aura pozwala to czasem nawet pośmigać w górkach na szosie lub MTB. Spróbujcie a może pozytywnie odbije wam tak jak mi…
Moje podpowiedzi okazały się pomocne? jeśli tak, postaw mi wirtualną kawę. Dzięki niej będę mógł pisać dalej, bo to przy kawie piszę najwięcej. ☕🚴♂️
Ja od siebie polecam pelerynę przeciwdeszczową (zakupiłam trochę większy rozmiar żeby móc nosić ją zimą na kurtkę zimową) i game changerem było dla mnie kupienie przeciwwiatrowych spodni, moje kolana mi za to podziękują kiedyś 🙂
Peleryna przeciwdeszczowa w większym rozmiarze to też ciekawa opcja. Jedyny jej minus jest taki, iż taka pelerynka w ogóle nie przepuszcza powierza, więc można się pod nią konkretnie zgrzać. Ale lepiej się zgrzać niż zajechać do domu przemoczonym do suchej nitki, tym bardziej jeżeli trasa nie jest długa.
Spodnie przeciwwiatrowe to też rewelacyjny rozwiązanie, znacznie poprawiają komfort jazdy i chronią stawy kolanowe. Chyba muszę zmodernizować wpis 🙂